Katecheza 28

 
Ks. dr hab. Tomasz Kraj R.M.
Kapelan Stanowy Pomocniczy Rycerzy Kolumba w Polsce

Drodzy Bracia Rycerze! 

„Nieposłuszeństwo wobec prawa jest odrzuceniem miłości oblubieńczej Pana. Jednakże niewierność Izraela nie niszczy odwiecznej wierności Pana, a zatem miłość Boża zawsze wierna staje się wzorem więzów wiernej miłości, jakie powinny łączyć małżonków” (FC 12). Słowa, które kończą punkt 12 Adhortacji dotyczą niewierności zobowiązaniom Przymierza i reakcji na nią ze strony Boga.  Każdy z nas w swym życiu popełnia grzechy, które są niewiernością wobec Pana. Jego reakcją nie jest ani odwet, ani jakieś definitywne zerwanie więzi z człowiekiem. Bóg jest wierny miłości. Jest wierny zobowiązaniom wobec człowieka, które na siebie wziął. Nie mówi do nas: „skoro nie byłeś mi wierny, to Ja zrobię to samo. Jestem przecież usprawiedliwiony, bo to nie Ja źle zacząłem, ale ty. Ja tylko robię to, co ty”. Bóg kocha człowieka pomimo tego, iż jest przez niego zdradzany. Taka postawa Boga daje człowiekowi możliwość powrotu: jest do czego wracać i jest co odbudowywać, bo budowla, którą jest więź Boga z człowiekiem trwa właśnie dzięki temu, że Bóg pozostał „na stanowisku”. Ta miłość Boga jest wzorem miłości małżeńskiej.

Zwróćmy uwagę, ile dziś jest nieszczęść w życiu małżeńskim i rodzinnym, bo druga strona, ta która „nie zaczęła”, nie chce przebaczyć tej, która popełniła nieprawość. Mało tego, często nieprawość jednej strony staje się usprawiedliwieniem dla odwetu drugiej strony. Po takiej reakcji najczęściej „nie ma już co zbierać”, nie ma do czego wracać, nie ma już powrotu do serdecznej więzi łączącej małżonków. Rozpad związku staje się już tylko kwestią czasu (nawet jeśli w dalszym ciągu małżonkowie mieszkają razem). Tymczasem więź miłości małżeńskiej ma przetrwać całe życie, ponieważ to trwanie jest potrzebne, by miłość wzrastała. Miłość ta buduje człowieka. Ona go stwarza od wewnątrz.

„Ślubuję ci … że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Gdyby życie razem było łatwe, nie potrzebne by było żadne ślubowanie i to jeszcze uroczyste, i w obecności świadków i przedstawicieli miejscowej społeczności. Nikt jednak nie powiedział, że będzie łatwo i wszyscy ludzie realistycznie patrzący w przyszłość zdają sobie z tego sprawę. Dlatego na tę trudną drogę Bóg udziela swoim wyznawcom pomocy w postaci łaski właściwej dla tego rodzaju życia. Jest nią łaska sakramentu małżeństwa. Dlatego wybór tej drogi przez ludzi ochrzczonych, którzy sami pozbawiają się pomocy łaski, jest trudny do zrozumienia. Czyżby samo zewnętrzne podobieństwo do sakramentalnego małżeństwa polegające na zamieszkaniu razem i na przekazie życia potomstwu miało im gwarantować te same skutki pożycia, co w małżeństwie sakramentalnym? Eliminacja Boga z własnego życia małżeńskiego to także eliminacja rozwiązań, które On proponuje po to, by miłość nie tylko wytrwała, ale jeszcze się rozwinęła. Trudno sobie wyobrazić, by chrześcijanie żyjący w związku niesakramentalnym, byli gotowi na Boże rozwiązania trudności małżeńskich, choćby z tego powodu, że są to rozwiązania proponowane małżonkom a nie mężczyźnie i kobiecie, których nie łączy więź małżeńska.

Co więc proponuje Pan i co chce nam przypomnieć dziś już ogłoszony świętym Autor adhortacji? Chce nam przypomnieć, że miłość małżeńska ma swoją historię i posiada ona własną logikę, która różni się od logiki czysto ludzkiej, opartej na poczuciu wzajemności na zasadzie: co zrobi druga strona, w dobrym czy złym, to wolno także mnie. Postępowanie zgodnie z logiką właściwą tej miłości, o czym przypomina Kościół, gwarantuje jej wzrost. W takim postępowaniu wyraża się odpowiedzialność za współmałżonka i pozostałych członków rodziny. Takiej miłości uczy nas Bóg swym postępowaniem wobec nas. On jest gwarantem jej owocności i udziela nam swej pomocy (łaski), by miłość ta przyniosła owoc. Nie należy się więc bać, co będzie, gdy zdecyduję się na podążanie zgodnie z logiką, którą dla tej miłości ustanowił Bóg. O to zatroszczy się On sam. Nigdy jednak o tym się nie przekonam i tego nie doświadczę, jeśli nie zdecyduję się, by tą drogą kroczyć.