Katecheza 29

 
Ks. dr hab. Tomasz Kraj R.M.
Kapelan Stanowy Pomocniczy Rycerzy Kolumba w Polsce

Drodzy Bracia Rycerze! 

W punkcie 13 Adhortacji „Familiaris consortio” znajdujemy następujące słowa o Panu Jezusie: „Objawia On pierwotną prawdę małżeństwa” i nieco dalej: „Objawienie to osiąga swą pełnię ostateczną w darze miłości, który Słowo Boże daje ludzkości, przyjmując naturę ludzką i w ofierze, którą Jezus Chrystus składa z siebie samego na Krzyżu dla swej oblubienicy, Kościoła. W ofierze tej odsłania się całkowicie ów zamysł, który Bóg wpisał w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety od momentu stworzenia.” Jaka prawda zawarta jest w tych słowach?

Wiemy, że istnieje podobieństwo pomiędzy Bożym zamysłem odnośnie małżeństwa a miłością Bożego Syna do Kościoła. Ta miłość Chrystusa do Kościoła jest wzorem dla miłości między małżonkami. Stwierdzenie dość oczywiste i już tutaj przypominane. Co ono jednak oznacza w praktyce? W życiu małżonków chrześcijańskich występuje wiele wyzwań, wiele problemów, którym muszą oni stawić czoła. Część z nich wynika wprost z ludzkiej niedoskonałości. Kościół jest świadom, że do kobierca ślubnego przystępują ludzie niedoskonali. Daje temu wyraz choćby Paweł VI w słynnej Encyklice „Humanae vitae”, gdy pisze: „Dlatego małżonkowie poprzez wzajemne oddanie się sobie, im tylko właściwe i wyłączne, dążą do takiej wspólnoty osób, aby doskonaląc się w niej wzajemnie, współpracować równocześnie z Bogiem w wydawaniu na świat i wychowywaniu nowych ludzi.” Małżonkowie poprzez spełnianie swoich obowiązków dążą wzajemnie do doskonałości, tzn. pomagają sobie nawzajem w pokonywaniu tego, co w nich niedoskonałe, co jest ludzką słabością, co przeszkadza w życiu małżeńskim i rodzinnym. Za każdym razem, gdy doświadczamy naszej słabości lub gdy jesteśmy dotknięci słabością (grzechem) najbliższej nam osoby, zastanawiamy się, co zrobić, jak postąpić. W małżeństwie chrześcijańskim rozwiązanie jest podane: tak się zachować, jak Chrystus zachowywał się i zachowuje wobec Kościoła. To znaczy jak? To właśnie mówi nam Objawienie, czyli Pismo św. i Tradycja. W Piśmie św. mówią nam o tym szczególnie Ewangelie, gdzie podane jest, co i jak Chrystus uczynił dla tych, których wybrał, dla Kościoła. Dla przykładu można wybrać Jego stosunek do Apostołów i przyjrzeć się (choć na pewno w tej katechezie jedynie wyrywkowo), jak On odnosił się do nich.

Widzimy więc Apostołów, którzy pochodzili z różnych środowisk, gdzieś się wychowali, gdzieś nabyli życiowego doświadczenia, mają swoją mądrość i roztropność. Przykład? Pan Jezus zapowiada swoją mękę a Piotr Go odwodzi: „Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: «Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie»” (Mt 16). Pan Jezus zareagował i to nawet dość ostro, jednak nie obraził się, nie zaczęły się „ciche dni”. W innym miejscu Ewangelia opisuje, jak Pan Jezus mówi Apostołom o kwasie faryzeuszów, czyli o ich naukach: „Jezus rzekł do nich: «Uważajcie i strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów!» Oni zaś rozprawiali między sobą i mówili: «Nie wzięliśmy chleba». Jezus, poznawszy to, rzekł: «Ludzie małej wiary czemu zastanawiacie się nad tym, że nie wzięliście chleba?” (Mt 16) Po dłuższej obecności przy Jezusie Apostołowie - wydaje się - nic nie „chwytają”, nie rozumieją. Dlatego Jezus im wyjaśnia. Nie mówi: „Skoro tak, to rezygnuję. Wybiorę sobie uczniów bardziej inteligentnych. Żegnam!” On nie zrezygnował z tych ludzi, był razem z nimi, pouczał, dawał przykład własnego życia, modlił się za nich i to przyniosło owoc: wszyscy z wyjątkiem jednego przynieśli owoc, stając się jednocześnie wzorem postępowania dla wszystkich, którzy idą za Jezusem. Dlaczego tak się stało? Ponieważ Jezus miłował Apostołów. Ta miłość przejawiająca się także wyrozumiałością dla ich błędów przyniosła wielki owoc. Ewangelia opisuje nam postawę Jezusa wobec Apostołów, ale jest to także opis Jego postawy wobec wszystkich, których On powołuje; powołując zaś, z nikogo nie rezygnuje i to pomimo ludzkich grzechów i słabości.

O tym wszystkim, o tej miłości, mówi nam Ewangelia, a my wiemy, że to jest wzór dla życia małżonków. Ktoś powie: „no dobrze, ale to jest Jezus, Boży Syn, a ja jestem słabym człowiekiem”. To prawda, ale jednocześnie jest prawdą, że to jest nauka dla takich właśnie słabych ludzi, jak ja i Ty. Tyle, że nikt z nas (i o tym też już była mowa) nie został wezwany, by tą drogą podążać o własnych słabych ludzkich siłach. „Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15). To „czynienie z Jezusem” dokonuje się poprzez łaskę, a w małżeństwie szczególnie poprzez łaskę sakramentu małżeństwa. To, co Bóg zaplanował dla małżonków jest możliwe do osiągnięcia, pod warunkiem jednak, że będziemy blisko Niego, od Niego będziemy się uczyć i z Jego pomocy korzystać. Nie jest więc prawdą, że małżeństwo, tak jak je widzi Kościół, to jakiś ideał nie do zrealizowania lub coś, co się przeżyło i trzeba szukać innej formy współżycia mężczyzny i kobiety. To wszystko jest możliwe do zrealizowania pod warunkiem, że porzucimy naszą ludzką logikę, tkwiącą w naszej niedoskonałości i ją utrwalającą, a wpatrzeni w przykład Chrystusowej miłości do Kościoła ją właśnie weźmiemy sobie za drogowskaz. Jednocześnie musimy otworzyć się na łaskę, którą Chrystus nam ofiarowuje. Dzięki niej będziemy mogli powtórzyć za św. Pawłem: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4). Sądzę, że w wielu sytuacjach naszego życia doświadczyliśmy już tej prawdy.