Katecheza 33

 
Ks. prof. dr hab. Tomasz Kraj R.M.
Współkapelan Stanowy Rycerzy Kolumba w Polsce

Drodzy Bracia Rycerze,

Miesiąc listopad jest okazją do przemyśleń o rzeczach ostatecznych człowieka, a więc o tym, co czeka nas po śmierci. Wiemy także, że istnieje związek tego, co po naszej śmierci z naszym ziemskim życiem, z tym jak żyjemy i co czynimy. Ponieważ dla większości z Was życie przebiega w małżeństwie, jest rzeczą ważną mieć dobre rozeznanie tego, co chrześcijanin powinien czynić w małżeństwie jako mąż i ojciec i jakie tu zasady obowiązują. W te listopadowe refleksje wpisuje się rozważanie dotyczące przekazu ludzkiego życia, które stanowi istotną część powołania i życia małżonków. Poprzednia katecheza skierowała naszą myśl w stronę pożycia małżeńskiego i obowiązujących w nim zasad. Obecna katecheza będzie kontynuacją tamtych rozważań.

Temat, który mamy dziś omówić to odpowiedzialne rodzicielstwo. Cóż to takiego? Otóż odpowiedzialne rodzicielstwo to decyzja małżonków (i oczywiście późniejsza realizacja owej decyzji) co do kształtu życia rodzinnego, a dokładnie tego na jaką liczbę potomstwa decydują się małżonkowie oraz tego kiedy pragną tę decyzję zrealizować. Małżonkowie winni tę decyzję podjąć sami: to jest ich przywilej i prawo a państwo nie ma uprawnienia, by w taką decyzję ingerować (co często, niestety, w mniej lub bardziej zawoalowany sposób ma miejsce). Decyzja choć należy do małżonków i jest ich uprawnieniem nie jest jednak decyzją zupełnie dowolną. Istnieją bowiem pewne czynniki, które małżonkowie winni uwzględnić po to, by ich rodzicielstwo miało charakter odpowiedzialny. Jakie to czynniki? Wymienia je Encyklika „Humanae vitae” (HV 10): ”Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka.” Czytając te słowa dowiadujemy się, że w swej decyzji dotyczącej kształtu rodziny małżonkowie winni wziąć pod uwagę pewne uwarunkowania, takie jak własne zdrowie i siły, warunki ekonomiczne, w których żyją, własne uwarunkowania psychologiczne i warunki społeczne (dla przykładu inną decyzję mogą małżonkowie podejmować, gdy mamy pokój i pomyślny rozwój, a inną gdy wokół szaleje konflikt zbrojny).

Gdy popatrzeć na podane warunki, można by dojść do wniosku, że są one raczej zniechęcające i usprawiedliwiające powstrzymanie się od przekazu życia, i najlepiej byłoby mieć jak najmniejszą liczbę dzieci, albo w ogóle ich nie mieć. Tymczasem encyklika Pawła VI mówi także o wielkoduszności małżonków, która winna charakteryzować podjętą decyzję. Bycie małżonkiem to nie tylko pewien (najpopularniejszy) sposób życia ludzi, ale to także powołanie, które człowiek otrzymuje od Boga, a więc zadanie, z którym wiąże się trud i wyrzeczenie. Będąc zaś wezwanym człowiek (a zwłaszcza chrześcijanin) nie tylko otrzymuje od Boga zadanie, ale także pomoc do jego wypełnienia. Nie znajduje się więc w sytuacji, w której Ktoś nakłada na niego obowiązek i zostawia samemu sobie. O ile jest trudno realizować owo zadanie pozostając bez pomocy, o tyle chrześcijanin ma zapewnioną pomoc, która płynie od Boga w postaci łaski, przez którą wspiera On ludzkie wysiłki i uzdolnienia. Mowa jest tu przede wszystkim o łasce sakramentu małżeństwa. W tej perspektywie widać, jak bardzo tracą ci, którzy nie zawierają sakramentalnego małżeństwa: wchodzą na drogę, na której są wielkie wymagania, tak duże, że wydają się one nieraz ponad ludzkie siły i kroczą nią sami, pozbawiając się mocy obficie płynącej od Boga poprzez sakrament małżeństwa – taki jest, niestety, ich własny wybór. Patrząc z perspektywy takich związków, w których brak obecności Boga, można rzeczywiście dojść do wniosku, że pewne wymagania stawiane małżonkom, zwłaszcza wymaganie, któremu na imię odpowiedzialne rodzicielstwo, jest czymś ponad ludzkie siły; że to jakiś ideał nie do zrealizowania w realnym świecie. Do podobnego wniosku mogą też dojść ci małżonkowie, którzy choć zawarli sakramentalny związek małżeński, to jednak zapomnieli, iż działa on przez całe ich życie i z łaski tego sakramentu po prostu nie korzystają ani o nią nie proszą. Wtedy wiele rzeczy może się wydawać nadmiernie uciążliwych, może być uznane za wymaganie nie do zrealizowania w codziennej praktyce małżeńskiej i rodzinnej.

Chociaż w zagadnieniu tym jest wiele ważnych treści, na jedną rzecz pragnę jeszcze zwrócić Waszą uwagę. Paweł VI pisze, iż Kościół akceptuje sytuację, w której małżonkowie „dla ważnych przyczyn postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka”. Różne sytuacje zdarzają się w ludzkim życiu. Może się też zdarzyć, iż małżonkowie są świadomi, że ich stan zdrowotny może spowodować, że dziecko może przyjść na świat z poważnymi zaburzeniami zdrowotnymi. W takiej sytuacji mogą się na pewien czas albo nawet na zawsze powstrzymać od decyzji o przekazaniu życia. Mogą taką decyzję podjąć i jest ona w pełni usprawiedliwiona. (Oczywiście mogą w takiej ryzykownej sytuacji także zdecydować się na przekaz życia, które będą chcieli przyjąć z miłością niezależnie od tego, jakie zaburzenia mogą wystąpić u dziecka. Nie mogą natomiast decydować się na takie ryzyko zakładając, że jeśli się okaże, np. w wyniku diagnozy prenatalnej, iż dziecko jest poważnie chore, to się zdecydują na aborcję, czyli na zabicie tego dziecka – a z takimi sytuacjami mamy czasem do czynienia). Dlaczego należy zwrócić uwagę na ten aspekt odpowiedzialnego rodzicielstwa, który związany jest z ryzykiem poważnej choroby u potomstwa? Ponieważ sytuacja ta zmusza nas do zachowania dystansu wobec możliwych ocen cudzego postępowania. I dziś zdarzają się małżeństwa, w których nie ma dzieci. Czasem dzieje się to z powodu egoistycznych postaw małżonków (DINKS – doubleincome no kids – amerykańskie wyrażenie oznaczające dosłownie: podwójny dochód, brak dzieci. Jest to postawa ludzi nastawionych na karierę lub dobrobyt materialny, gdzie obecność dziecka miałaby być przeszkodą w osiągnięciu takich celów). Nie musi jednak wcale być tak, że są to powody jedynie egoistyczne. Te powody mogą wynikać także z odpowiedzialności i miłości małżonków. A ponieważ powody te są natury intymnej, wielu ludzi, zewnętrznych obserwatorów, ich po prostu nie zna. Świadomość tych faktów winna więc wpływać na daleko posuniętą wstrzemięźliwość w osądzaniu innych. Niektóre sądy mogą bowiem być bardzo niesprawiedliwe i przyczyniać się do wzrostu cierpienia małżonków wystarczająco już doświadczonych przez los.

To krótkie rozważanie dotyczące odpowiedzialnego rodzicielstwa przypomina nam naukę Kościoła dotyczącą życia małżeńskiego. Widać wyraźnie, iż Kościół wcale nie opowiada się za tym, by małżonkowie mieli jak największą liczbę potomstwa niezależnie od warunków, w których żyją (co często w złej wierze przypisuje się Kościołowi z zamiarem zniechęcenia ludzi do moralnego nauczania Kościoła katolickiego). Dlatego jest rzeczą niezmiernie ważną, by tę naukę znali ci, którzy wzięli na siebie obowiązek obrony Kościoła przed różnymi formami niesprawiedliwości, a więc między innymi Rycerze Kolumba. Dobrze byłoby także pomyśleć o samodzielnym pogłębieniu przypomnianej tu nauki, bo są to sprawy naprawdę ważne.