Katecheza 35

 
Ks. dr hab. Tomasz Kraj R.M.
Współkapelan Stanowy Rycerzy Kolumba w Polsce

Drodzy Bracia Rycerze!

Po dłuższych ostatnich katechezach ukazujących naukę Kościoła dotyczącą małżeństwa i właściwych mu aktów wracamy do naszej Adhortacji, by rozważyć kolejne ważne zagadnienie. W punkcie 14 czytamy: ”Nie należy jednakże zapominać, że także wówczas, kiedy zrodzenie potomstwa nie jest możliwe, życie małżeńskie nie traci z tego powodu swojej wartości. Niepłodność fizyczna może bowiem dostarczyć małżonkom sposobności do innej, ważnej służby na rzecz życia osoby ludzkiej, jak na przykład adopcja, różne formy pracy wychowawczej, niesienie pomocy innym rodzinom czy dzieciom ubogim lub upośledzonym.” Tekst ten zmusza nas do pochylenia się nad powołaniem małżeńskim jako powołaniem do bycia ojcem i matką. Perspektywa powołania pozwala nam z kolei dostrzec, iż role do których zostali wezwani małżonkowie nie mają wyłącznie wymiaru cielesnego w tym sensie, że małżonkowie poczynają i wydają na świat nowego człowieka, ale że to powołanie ma również wymiar duchowy i to nie tylko w tym sensie, że taką a nie inną rolę życiową wyznacza nam Bóg, o czym człowiek dowiaduje się i o czym rozmawia z Bogiem w wymiarze duchowym.

Być ojcem to nie tylko począć życie, ale to także, gdy się pojawia nowy, mały i bezbronny człowiek, nim się zaopiekować, chronić go i pomagać mu w jego rozwoju, rozwoju zgodnym z darami, którymi Bóg go (podobnie jak każdego z nas) obdarzył. Być matką to nie tylko począć i wydać na świat dziecko, ale otoczyć je miłością i czuwać wraz z ojcem nad jego rozwojem zgodnym z właściwymi mu talentami, z właściwą mu drogą życia i powołaniem, które przygotował mu Bóg. Dary, które otrzymuje każdy „nowy” człowiek są dwojakiego rodzaju. Najpierw są to dary i uzdolnienia, które są właściwe każdemu człowiekowi, takie jak rozumność, wolność, płeć męska lub żeńska, dary ducha, które umożliwiają rozwój siebie jako człowieka dobrego. Następnie chodzi o dary i uzdolnienia właściwe tej konkretnej osobie, która może mieć talent muzyczny, zmysł matematyczny, talent do gry w piłkę nożną itd. Ten drugi rodzaj darów nie może się obyć bez pierwszego (chociaż dzisiaj często ów pierwszy bywa pomijany, także pomijany programowo, z czym mamy do czynienia w ramach narzucanej nam ostatnio ideologii gender). Obydwa rodzaje darów, a w szczególności drugi wymagają wielkiego wyczucia ze strony rodziców, by najpierw pozwolili a potem pomogli w rozwoju dziecka, a nie chcieli realizować własnych planów, a często także leczyć własnych kompleksów jego kosztem. Złożoność procesów rozwojowych i częsta ich nieznajomość przez rodziców pokazuje, jak wielkie pole do popisu mają tutaj nauczyciele, wychowawcy, trenerzy, pasterze Kościoła, organizatorzy polityki edukacyjnej i różnego rodzaju wolontariusze – przyjaciele dzieci i młodzieży. To tu jest właśnie miejsce dla małżonków, mężczyzn i kobiet, którzy nie doświadczyli fizycznego poczęcia i zrodzenia ich własnego potomstwa.

Ojcostwo podobnie jak macierzyństwo, ma podwójny wymiar: cielesny i duchowy. Można pięknie zrealizować swoje ojcostwo bez fizycznego (biologicznego) zrodzenia poprzez pochylenie się nad życiem, które jest słabe i kruche i które czeka na miłość i pomoc. Wiemy skądinąd, że nie chodzi tu tylko o dzieci i młodzież, ale także o wszelkie inne sytuacje, w których czeka się na pomoc, pochylenie się i miłość. Ta forma realizacji powołania do ojcostwa nie dotyczy jedynie księży, którzy w różnych sytuacjach bywają nazywani „ojcami”. Nawiasem mówiąc w kraju, z którego pochodzą Rycerze Kolumba, czyli w Stanach Zjednoczonych, do wszystkich księży (a więc nie tylko zakonnych, jak u nas) ludzie zwracają się „Father”, co dosłownie znaczy „Ojcze”. Ludzie mają bowiem to głębokie wyczucie, że ojcostwo nie ogranicza się do więzów biologicznych. Można wręcz powiedzieć, że ojcostwo może mieć dwa wymiary, tj. cielesny (biologiczny, fizyczny) i duchowy – i jest to powołanie największej liczby mężczyzn żyjących w małżeństwie. Może ono mieć także jeden wymiar – wymiar duchowy. Nie powinno ono natomiast mieć nigdy jedynie wymiaru cielesnego, czyli wyrażać się jedynie poprzez poczęcie nowego człowieka bez podjęcia odpowiedzialności za jego życie i rozwój, co jednak jest dziś zjawiskiem stosunkowo częstym i niestety nie piętnowanym a raczej tolerowanym lub pochwalanym przez większość mediów. W takiej sytuacji często, gdy biologiczny ojciec nie staje na wysokości zadania, zastępuje go ktoś inny, inny Ojciec. To samo, co dotyczy ojcostwa, dotyczy również macierzyństwa.

Tak więc św. Jan Paweł II przypomina nam, że w Kościele powołanie macierzyńskie i ojcowskie nie realizuje się jedynie przez wydanie na świat potomstwa. Może się ono bowiem zrealizować także bez biologicznego poczęcia i zrodzenia potomstwa. Prawda ta dotyczy nie tylko powołanych na wyłączną służbę Bogu, ale także tych, którzy żyją w małżeństwie; dla nich też istnieje możliwość zrealizowania powołania macierzyńskiego i ojcowskiego poprzez pochylenie się i otoczenie miłością życia w każdej jego fazie, szczególnie zaś początkowej lub końcowej, tzn. gdy jest ono kruche i wymagające pomocy. Wiemy jednak, że zdarzają się przypadki, w których małżonkowie nie przyjmują do wiadomości, że ich powołanie macierzyńskie i rodzicielskie miałoby się realizować bez wymiaru biologicznego, czyli bez posiadania własnych dzieci. Przejawem ich buntu wobec Boga jest użycie technik tzw. wspomaganego poczęcia, a wśród nich m.in. zapłodnienia in vitro. Problem ten stanie się przedmiotem kolejnej katechezy.