Przemówienie Rona Tracza podczas Konwencji
Wasze Ekscelencje, Czcigodni Księża, Bracia Rycerze I Drogie Panie!
Dla mnie i dla mojej żony Ann to wielka przyjemność przebywać na tej siódmej dorocznej Konwencji Stanowej. Mam zaszczyt przekazać pozdrowienia od naszego Najwyższego Rycerza, najwyższych funkcjonariuszy, rady dyrektorów i naszych braci Rycerzy z całego świata.
Chciałbym wyrazić moją wdzięczność wobec biskupów za ich obecność podczas tego wieczoru, szczególnie wobec księdza arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Bez względu na to, gdzie odbywają się Konwencje Stanowe, wsparcie biskupów jest bardzo cenione przez członków naszego zakonu. Wasze ekscelencje, dziękuję wam wszystkim za obecność wśród nas.
29 marca nasz Zakon świętował swoją rocznicę 135-lecia powstania dzięki wizji księdza Michaela J. McGivney’a. Zaczynając od jednej stworzonej przez niego rady i garstki mężczyzn, staliśmy się wspólnotą blisko 16 tysięcy rad i prawie 2 milionów członków w 14 krajach na 3 kontynentach. Od 44 lat z rzędu cieszymy się wzrostem członkostwa w całym Zakonie.
Przypuszczam, że wielu z was wie, iż w ostatnim roku Wy i Wasi bracia Rycerze ofiarowaliście 175 milionów dolarów (blisko 700 milionów złotych) na cele dobroczynne dla potrzebujących i pokrzywdzonych przez los. 175 milionów to duża suma i liczba trudna do pojęcia. Podaję więc przykład, że gdybyście kładli obok siebie banknoty jednodolarowe zaczynając w New Haven i idąc na wschód, moglibyście dojść z New Haven tutaj do Rzeszowa, a później z powrotem do New Haven i wciąż mielibyście banknoty w zapasie. Albo też gdybyście zebrali 15 złotych od każdego mężczyzny, kobiety i dziecka w Polsce, wciąż nie dorównalibyście kwocie, jaką Rycerze Kolumba zgromadzili i ofiarowali w ciągu jednego roku.
W ciągu tego samego roku Wy i Wasi bracia Rycerze przepracowaliście jako wolontariusze 74 miliony godzin dla parafii, dla wspólnot i współbraci. 74 miliony godzin to ponad 8 500 lat służby wolontaryjnej i to jedynie w przeciągu dwunastu miesięcy.
Łatwo jest przygotować w biurze Rady Najwyższej notatkę prasową ogłaszającą, że miliony dolarów zostały przeznaczone na cele dobroczynne i że wolontariusze poświęcili miliony godzin na pracę na rzecz społeczności. Ale taki tekst nie opowiada całej historii. Bo nie jest to przecież historia o biurze Rady Najwyższej. To historia o was! Historia o małych, średnich i dużych radach w parafii – na całym świecie – robiących rzeczy proste, które dodane do siebie dają wielki efekt dla dobra naszych społeczności każdego roku!
Raporty opowiadają historie pielgrzymek na Jasną Górę i posługi w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Mówią o pomocy dla hospicjów we Lwowie i w Wilnie, o zbiórce koszów z żywnością dla rodzin podczas Bożego Narodzenia, o wsparciu dla sióstr albertynek przez zbieranie pościeli i koców dla bezdomnych, o udziale w nocnych pielgrzymkach dla mężczyzn, o organizowaniu zawodów sportowych dla dzieci, o akcji „Bilet dla Brata” i ufundowaniu pobytu pielgrzymom z Ukrainy na Światowych Dniach Młodzieży, wreszcie o wysyłaniu odnowionych maszyn do szycia do Afryki.
To właśnie dzięki takim akcjom św. Jan Paweł II był zainteresowany obecnością Rycerzy Kolumba tutaj. Wyobrażał sobie Polskę jako zwornik zarówno dla Rycerzy Kolumba, jak i dla Kościoła katolickiego w Europie. Założywszy mocną bazę, polscy Rycerze mogą pomóc wzmocnić Kościół w całej Europie. Korzyści z tego płynące możemy obserwować już na Ukrainie i Litwie. Co więcej, to Polska jest wzorem dla rozwoju zakonu we Francji. Polska niewątpliwie jest zwornikiem w Europie.
W ciągu ostatniego roku przekazaliście na cele charytatywne w Polsce prawie 700 000 złotych, co daje średnią 180 złotych na jednego Rycerza. Dodatkowo odwiedzaliście chorych i pogrążonych w żałobie 4 500 razy. Przepracowaliście jako wolontariusze 144 000 godzin dla dobra społeczności lokalnych i poświęciliście 4 000 godzin w służbie chorym i niepełnosprawnym członkom i ich rodzinom. Żadną miarą to nie był zły rok!
To się nazywa osobiste zaangażowanie - to czas spędzony przez Was i Wasze rodziny na bezpośredniej pomocy innym. Mówi się, że „braterskość (braterstwo lub solidarność) pozwala zwykłym ludziom robić niezwykłe rzeczy, które mają bezpośredni wpływ na życie”. I Wy dokładnie to robicie. Wasza praca nie może lepiej wpasować się w wizję naszego Kościoła.
Ojciec Święty poprosił nas wszystkich, abyśmy byli „uczniami misjonarzami” i odpowiedzieli na wezwanie poprzez służbę potrzebującym. To wezwanie, które my, Rycerze, dobrze znamy. Wezwanie, by służyć naszym rodzinom, naszym parafiom, naszemu Kościołowi i naszym społecznościom, by służyć ludziom w potrzebie poprzez uczynki miłosierdzia.
Troski księdza McGivney’a, które nosił w sobie w 1882 roku są tymi samymi zmartwieniami, które wyraża Kościół dzisiaj. Pomagać naszym braciom Rycerzom i ich rodzinom, pomagać naszym bliźnim, a także pomagać tym, którzy nie mają do kogo się zwrócić – to się nie zmieniło od momentu naszego powstania.
Rycerze Kolumba mają dziś równie istotne zadania, jak to miało miejsce w latach osiemdziesiątych XIX w., a może nawet bardziej!
Jakie są słuszne powody, dla których mężczyzna katolik odrzuciłby zaproszenie do najbardziej aktywnej katolickiej, rodzinnej i braterskiej organizacji na świecie?
Nasze ciągłe wysiłki w pozyskiwaniu nowych członków prowokują czasem pytania rad lokalnych. Wszyscy bowiem wiemy, że potrzebujemy nowych Rycerzy, ale nie jestem pewien, czy w pełni rozumiemy dlaczego tak jest. Cóż, wierzcie lub nie, ale nie chodzi tu o liczby czy nagrody.
Przynależność do Zakonu daje mężczyznom możliwość doświadczenia lepszej formacji religijnej oraz prawdziwego katolickiego braterstwa. Ta ewangelizacja wzmacnia w wierze mężczyzn, ich rodziny i dzieci. Musimy spojrzeć na proces pozyskiwania mężczyzn z innej strony. Musimy spojrzeć na rekrutację jako na sposób budowania Kościoła domowego, wzmacniania naszych parafii oraz wzrostu naszej zdolności do odpowiadania na wezwanie tych, którzy są w potrzebie.
Musimy szukać sposobów przyciągnięcia młodych ludzi. Musimy przygotować im role w parafialnych wspólnotach oraz w ramach naszego zakonu. Młodzi ludzie muszą być w centrum nowej ewangelizacji.
Dynamiczne rady lokalne, aktywne rady stanowe i mocny zakon służą Kościołowi widoczną obecnością i donośnym głosem we wspieraniu kultury życia. Silny Kościół i aktywny Zakon pomagają kształtować mocniejsze społeczeństwo.
Przyjmowanie nowych Rycerzy jest zatem czymś zdecydowanie większym niż liczby i kwoty. Zarówno jako przywódcy i jako członkowie musimy spojrzeć na członkostwo przez pryzmat wzmacniania Kościoła – Waszej parafii, Waszej diecezji i Kościoła w Polsce.
Wyobraźcie sobie przez chwilę, że każdy Rycerz poświęca się pozyskiwaniu nowych mężczyzn. Wszyscy członkowie w Zakonie, wszyscy członkowie w Waszej radzie. Liczba Rycerzy podwoiłoby się w ciągu jednego dnia. Wyobraźcie sobie siłę 10 000 Rycerzy i ich rodzin w samej Polsce, 2,5 miliona w USA i 4 milionów na świecie, z których wszyscy wspierają naszego papieża, biskupów i księży. Jak wielką siłą byśmy się stali promując i realizując nauczanie Kościoła i programy Zakonu!
Każdy z nas tutaj zgromadzonych, podobnie jak Wasi bracia Rycerze na świecie, jest częścią wyjątkowej organizacji. Naszą misją jest spróbować uczynić świat lepszym miejscem. Ale dawne wyzwania przyszłości stały się już zmaganiami dnia dzisiejszego. Wszyscy stoimy w obliczu potrzeb drugiego człowieka, potrzeby ochrony rodziny, troski o kulturę życia. Pomimo sukcesów, które już osiągnęliśmy, nie możemy spocząć na laurach. Nie możemy być usatysfakcjonowani, że zrobiliśmy wystarczająco dużo.
Jest wiele wyzwań, które napotykamy każdego dnia. Ale są także członkowie Rycerzy Kolumba i ich rodziny, tu w Polsce oraz w innych krajach, którzy poświęcają się próbie rozwiązania tych problemów.
Co powiedziałby ksiądz McGivney, a może i sam św. Jan Paweł II, gdyby byli tutaj dzisiaj z nami? Podejrzewam, że każdemu z was powiedzieliby: „dziękuję”. Dziękuję za dołączenie do Zakonu i dziękuję za zbudowanie tego, czym jest on dzisiaj. Dziękuję za to, co zrobiliście w Polsce podczas tych krótkich 11 lat.
I również każda z pań dziś tutaj zgromadzonych zajmuje w tym szczególne miejsce. Szczególne z powodu poświęceń, jakie każda z Was podejmuje, wspierając Waszych mężów w ich pracy na rzecz Zakonu. Bez Waszego wsparcia i bez Waszego zaangażowania nie moglibyśmy osiągnąć tego, co osiągnęliśmy.
Tak… myślę, że ksiądz McGivney byłby bardzo dumny z Zakonu dzisiaj, ale mógłby także postawić przed nami wyzwanie - kiedy omawiamy ważne miejsce Zakonu w materiale, z którego utkany jest współczesny Kościół, w solidarności z naszym Ojcem Świętym, naszymi biskupami i księżmi; wyzwanie, abyśmy „trzymali wysoko pochodnię bracia Rycerze… nasza praca dla Kościoła jest wciąż nieskończoną sprawą”.
Vivat Jesus!