Katecheza 62

 
Ks. dr hab. Tomasz Kraj R.M.
Współkapelan Stanowy Rycerzy Kolumba w Polsce

Drodzy Bracia Rycerze,
Punkt 30 Adhortacji „Familiaris consortio” mówi nam o tym, że Kościół opowiada się za życiem a przeciwstawia się mentalności temu życiu przeciwnej. Żeby zrozumieć, co się dzieje i dlaczego, należy przywołać pewien fakt z przeszłości. Jest nim działalność anglikańskiego pastora żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku, który nazywał się Thomas Malthus. Zajmował się on kwestiami społecznymi i ekonomicznymi. Jednym z najbardziej znanych poglądów Malthusa było przekonanie o potrzebie utrzymania w ryzach przyrostu naturalnego, ponieważ zaniechanie tego działania może doprowadzić do tego, że ludziom na świecie zabraknie środków do życia. Pogląd ten opierał się na innym przekonaniu: że przyrost naturalny dokonuje się w porządku geometrycznym, podczas gdy wzrost ekonomiczny w porządku arytmetycznym – czyli, że ten drugi wzrost jest znacznie wolniejszy. Wnioski, które stąd wysuwano, skłaniały do poszukiwania środków, by zaradzić niebezpieczeństwu nadmiernego, jak sądzono, przyrostowi liczby ludności.
Jak się to jednak ma do liczb? Ocenia się, że w wieku XVIII liczba ludności świata wynosiła około 750 mln ludzi. Dziś wynosi ona prawie dziesięć razy tyle i jakoś prognozy Malthusa się nie sprawdzają. Owszem, istnieją tereny bardzo biedne, gdzie ludzie umierają z głodu lub z braku podstawowych środków do życia. Nie dzieje się to jednak na skutek niezrównoważonego przyrostu naturalnego, który zagrażałby światu, lecz z niesprawiedliwego podziału dóbr w skali światowej i braku solidarności bogatych z biednymi. Wystarczy przytoczyć dane dotyczące ilości j żywności marnowanej co roku w Unii Europejskiej, która wynosi około 90 mln ton, czyli ok. 170 kg na osobę żyjącą w Unii, a przecież Unia nie jest jedynym miejscem na świecie, gdzie mamy do czynienia z tym zjawiskiem.
Tym niemniej jest dzisiaj wielu ludzi na świecie, którzy wierzą w to, o czym mówił Malthus. Dlatego mówi się o tzw. ideologii neomaltuzjańskiej, która ma usprawiedliwiać podejmowane w skali globalnej działania przeciw nowemu ludzkiemu życiu – propagowana jest antykoncepcja i aborcja, a czasem ta propaganda przybiera charakter przymusu ze strony państwa, czego najlepszym przykładem była ściśle przestrzegana do niedawna polityka jednego dziecka w Chinach. Tam, gdzie władza polityczna i/lub ekonomiczna hołdowała zasadom neomaltuzjańskim, widać już opłakane skutki tego nastawienia. Jest to polityka prowadząca do drastycznego ograniczenia ludzkiej populacji na danym terenie. Zanim to jednak nastąpi ludzie będą musieli doświadczyć skutków krótkowzroczności swych polityków. Wystarczy sobie uświadomić, co czeka pokolenie jedynaków. Jeśli dwoje jedynaków założy rodzinę i będą chcieli mieć przynajmniej dwoje dzieci, by choćby zatrzymać wymieranie społeczeństwa, to każde z nich będzie musiało pracować statystycznie na 4 osoby (dwoje własnych rodziców, siebie samego/samą i jedno dziecko), co już jest ogromnym obciążeniem. Jest to na pewno sytuacja niepożądana. Zamiast więc wielkiego bogactwa (dochód narodowy dzielony przez mniejszą ilość mieszkańców ma w teorii dawać większy dochód w przeliczeniu na mieszkańca), mamy do czynienia ze zubożeniem. Przymus państwa nie musi być jedynym sposobem katastrofy demograficznej lub takiej bliższej lub dalszej perspektywy. Może nim być także mentalność anty-life związana z pewnym modelem życia małżeńskiego, co jest zjawiskiem coraz lepiej widocznym w krajach tzw. Starej Unii (stąd min. potrzeba rąk do pracy i otwarcie na imigrantów, spośród których nie wszyscy, niestety, mają zamiar pracować).
Trzeba też pamiętać, że ludzie, którzy odrzucają Boga, szukają dla siebie jakiegoś wytłumaczenia, uzasadnienia dla własnych wysiłków, dla własnej „troski” o innych. Często posługują się właśnie ideologią, która jest uproszczonym a więc nieprawdziwym opisem świata (nawet jeśli pewne prawidłowości wydają się w ideologii trafnie opisane. Półprawda nie jest prawdą). Ten uproszczony opis ma usprawiedliwiać interesy i zaangażowanie pewnych grup. I tak się w rzeczywistości dzieje. Problem w tym, że owe oparte na ideologii opisy świata są opisami błędnymi i uznanie ich za drogowskaz zawsze będzie prowadzić do jakiegoś nieszczęścia i ludzkiej krzywdy. Tak samo dzieje się dzisiaj w kwestii przekazu ludzkiego życia w skali globalnej. Nie ma jednak czegoś takiego jak ludzkie życie w abstrakcji. Zawsze jest to życie konkretnego człowieka i jego najbliższych. Dlatego działania przeciwne życiu nie szkodzą jakiemuś abstrakcyjnemu życiu, lecz zawsze zabijają lub ranią konkretnych ludzi.
Ojciec św. Jan Paweł II przypomina, że nie należy dawać posłuchu ideologiom i różnym katastroficznym przewidywaniom i przepowiedniom. To Bóg, Który jest Miłośnikiem człowieka stworzył świat i ludzi i to stworzenie utrzymuje w istnieniu troszcząc się o nie. Jak zauważyliśmy powyżej, w XVIII wieku nie było na świecie nawet jednego miliarda ludzi a dziś jest ich ponad 7 miliardów. Gdyby owe 7 miliardów żyło trzy wieki temu, to być może trudno byłoby się im wyżywić biorąc pod uwagę ówczesne metody zdobywania i produkowania żywności. Jednak w okresie prawie trzech wieków mamy do czynienia z przewidzianym i chcianym przez Stwórcę rozwojem nauki i techniki, także w dziedzinie rolnictwa. Nie jest więc tak, że człowiek jest pozostawiony sobie i pozostaje mu jedynie strach przed przyszłością; że katastrofa humanitarna miałaby być jedynym możliwym losem ludzkości. Należy zaufać Bogu. Nie bać się. Jeśli Bóg pragnie mieć na ziemi nowych ludzi, to nie po to, by ich zabić lub uczynić ich życie czymś nie do zniesienia. Ta świadomość powinna nam pomóc spojrzeć z optymizmem w przyszłość. Dotyczy to zwłaszcza tych społeczności, które w swych wyborach i w swym postępowaniu liczą się z Bożym prawem. Ta świadomość winna także nieść nadzieję w naszych osobistych, rodzinnych dylematach, gdy człowiek staje wobec wyzwań i zastanawia się czy warto zachować wierność Bogu. Warto!