Katecheza 9

 
Ks. dr hab. Tomasz Kraj E.c.
Kapelan Stanowy Pomocniczy Rycerzy Kolumba w Polsce

Drodzy Bracia Rycerze!

Chciałbym przypomnieć iż, zgodnie z życzeniem Najwyższego Rycerza, nasze katechezy koncentrować się będą wokół trzech dokumentów Jana Pawła II: Adhortacji „Familiaris consortio”, Adhortacji „Christifideles laici” i Encyklice „Evangelium Vita”. Jako pierwszy wybrana został Adhortacja Apostolska „Familiaris consortio” (FC). Zanim przejdę do samego pouczenia pragnę zachęcić Odbiorców owych katechez do pewnego przynajmniej współautorstwa w nich. Adhortacja FC dotyczy bowiem spraw małżeństwa i rodziny, w czym większość spośród Braci jest, jeśli już nie ekspertami, to przynajmniej praktykami. Katecheza będzie się rozwijać zasadniczo według porządku wskazanego przez treść Adhortacji. Dlatego też, jeśli ktoś z Was miał jakieś sugestie co do tematu, który należałby przy lekturze kolejnych punktów Adhortacji podjąć lub wyjaśnić, to zachęcałbym do podzielenia się ze mną swoją sugestią lub zapytaniem. Adresem, na który prosiłbym kierować swoje uwagi i zapytania jest mój adres uczelniany na Papieskim Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. 

W początku Adhortacji Ojciec św. Jan Paweł II opisuje sytuację rodziny w świecie współczesnym i zauważa: „Nierzadko się zdarza, że mężczyźnie i kobiecie w ich szczerym i dogłębnym poszukiwaniu odpowiedzi na codzienne i trudne problemy życia małżeńskiego i rodzinnego przedkłada się wizje i kuszące propozycje, które w różny sposób zdradzają prawdę i godność osoby ludzkiej. Propozycje te często znajdują poparcie ze strony potężnej i rozgałęzionej sieci środków społecznego przekazu, które niepostrzeżenie narażają na niebezpieczeństwo wolność i zdolność obiektywnej oceny.” (FC 4). Trzeba zwrócić uwagę na działanie mediów, które dziś w znacznej większości w Polsce zatraciły swój charakter chrześcijański, chociaż można w gronie ich pracowników znaleźć wielu chrześcijan, co stanowi swoisty paradoks. Oznacza to, iż nie można liczyć na pomoc takich mediów w tym, co dotyczy formacji młodzieży odnoszącej się do kształtu życia rodzinnego i ściśle z nim związanego życia seksualnego. Nie można też liczyć na pomoc w tym, co dotyczy sugestii rozwiązywania w sposób chrześcijański ewentualnych problemów i konfliktów, jakie niesie ze sobą życie w małżeństwie. Nawet serwisy informacyjne są zainfekowane dość jednoznacznym i obojętnym a często wręcz wrogim chrześcijaństwu przekazem codziennych widomości, co dokonuje się poprzez specjalne naświetlenia zagadnień rodzinnych i małżeńskich, eksponowanie postaw sprzecznych z wiarą chrześcijańską i interpretowaniem faktów w niekorzystny sposób.

Przykładem może być przemoc w domach. Od czasu do czasu słyszymy o zakatowanym lub ciężko pobitym dziecku. Natychmiast po takiej wiadomości uruchamiają się komentatorzy sugerujący potrzebę daleko idącej ingerencji państwa w życie rodziny. Potem wychodzi najczęściej na jaw, że są to wypadki, które miały miejsce nie w rodzinach, ale w konkubinatach. Konkubinat nie jest rodziną, lecz jej karykaturą. Wniosek przedstawiany w mediach jest jednak jednoznaczny: zawinił konkubinat – ukarać rodzinę! Jan Paweł II mówi: „W obecnym momencie historycznym (…) rodzina jest przedmiotem ataków ze strony licznych sił, które chciałyby ją zniszczyć lub przynajmniej zniekształcić.” (FC 3).

Nie ma dziś dobrego klimatu dla rodziny. To jest nasz punkt wyjścia. Jakie można tu znaleźć choćby doraźne rozwiązanie? Myślę, że pewną formą reakcji jest unikanie treści, które szkodzą i próba (w sposób rozumny) skłonienia do tego Waszych dzieci, a promocja prawdziwego i zdrowego przekazu na temat rodziny. Można zamiast kupować kolorową prasę, w której roi się od negatywnych przykładów, kupić w po niedzielnej Mszy św. „Gościa Niedzielnego” lub inną katolicką prasę. Powinniśmy popierać to, co buduje, a poparcie to winno mieć konkretny kształt. Zawsze też jest na miejscu modlitwa za rodziny.

Coraz częściej dziś mówi się w Polsce o potrzebie uregulowania prawnego tzw. związków partnerskich (temat ten wraca często i nieraz nie wiadomo, co o tym sądzić). Pragnę podzielić się pewnym spostrzeżeniem, które padło na Najwyższej Konwencji Rycerzy Kolumba w sierpniu tego roku. To, co miało miejsce dotąd, to było małżeństwo (inni żyli i żyją bez przeszkód w powtórnych związkach, w konkubinatach, w związkach homoseksualnych i nie słyszy się nigdzie, by ktoś kogoś za to prześladował), ale dla wielu to za mało. Ustanowienie związków partnerskich to ma być pierwszy krok w konsekwentnym dążeniu do ustanowienia „małżeństw” homoseksualnych. Małżeństwo zostało ustanowione przez Boga. Pismo św. zwraca uwagę na fakt, iż wszystko, co uczynił Bóg było dobre. Czym więc staje się w tej perspektywie związek partnerski? Jest próbą zdefiniowania na nowo małżeństwa. Jest próbą zajęcia miejsca Boga i z rozmysłem odwrócenia tego porządku, który On ustanowił.

Są rzeczy, które Bóg zostawił człowiekowi, by je urządził jak chce, zgodnie z rozumem, którym go Bóg obdarzył, ale są też rzeczy, które Bóg ustanowił i człowiek nie ma prawa ich zmieniać. Taką „rzeczą” jest małżeństwo mężczyzny i kobiety. Trzeba pamiętać, iż zmiana Bożego zamysłu, to jest zło; to przestaje być tym, co Bóg ustanowił i co jest dobre. Mówi się, że pary homoseksualne źle się „czują” bez publicznego uznania ich „związku”. Nie ma co się łudzić, że to się kiedykolwiek zmieni. Nawet z publicznym uznaniem dalej będą się „źle czuć”, ponieważ człowiek nie jest w stanie zagłuszyć do końca głosu swego sumienia i nigdy ludzie żyjący w takim związku nie osiągną wewnętrznego pokoju, nawet jak społeczeństwo zgodzi się dać im wszystkie „prawa”, a nawet więcej.

Żyjemy w świecie, w którym jak zawsze, dobro miesza się ze złem. Trzeba nam dawać świadectwo Chrystusowi tam, gdzie Bóg nas ustanowił, gdzie żyjemy, gdzie mieszkamy. Zawsze jednak trzeba pamiętać o podstawowej prawdzie życia chrześcijańskiego: „Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15).