Katecheza 11

 
Ks. dr hab. Tomasz Kraj E.c.
Kapelan Stanowy Pomocniczy Rycerzy Kolumba w Polsce

Drodzy Bracia Rycerze!

Punkt 6 Adhortacji Familiaris consortio zwraca naszą uwagę na dwie drogi, wśród których musimy wybierać: drogę Bożą i drogę tego świata. Wybór ten dotyczy także małżeństwa i rodziny. Autor Adhortacji przytacza dwie możliwości, które stają zawsze przed każdym człowiekiem: „Sytuacja historyczna, w której żyje rodzina, przedstawia się (...) jako mieszanina blasków i cieni. Dowodzi to, że historia nie jest po prostu procesem, który z konieczności prowadzi ku lepszemu, lecz jest wynikiem wolności, a raczej walki pomiędzy przeciwstawnymi wolnościami, czyli — według znanego określenia św. Augustyna — konfliktem między dwiema miłościami: miłością Boga, posuniętą aż do wzgardy sobą i miłością siebie, posuniętą aż do pogardy Boga.”

Żyjemy w takich czasach, że dużo się mówi o wolności. Co więcej, wszyscy się na wolność powołują, uzasadniając własne wybory. Jednocześnie widzimy, że wyborów tych nie sposób ze sobą pogodzić i nie bardzo rozumiemy, jak ta sama wolność może prowadzić do czynienia dobra i poświęcenia siebie, własnego czasu, własnych sił, a nawet własnego życia, a jednocześnie do wyboru zła, ranienia innych ludzi czy ich wyzyskiwania. Pewną podpowiedzią w rozwiązaniu tej zagadki służy sama Adhortacja, która zwraca uwagę na „żywe poczucie wolności osobistej” i „skażone pojęcie i przeżywanie wolności”. W nieodległej przeszłości rozegrała się w Polsce walka o wolność, o uwolnienie spod jarzma zniewolenia, które ograniczało ludzi i nie pozwalało im rozwijać siebie samych i rozmaitych wspólnot, do których należeli (jedną z takich wspólnot jest naród). Tymczasem dziś zdarza się, że słyszymy głosy pasterzy Kościoła, którzy przestrzegają wiernych przez tzw. liberalnymi mediami. Przecież słowo liberalny pochodzi od łacińskiego liber, co znaczy wolny. Czyżby więc pasterze ci bali się wolności?

Otóż istnieją dwa rodzaje wolności. Dla obydwu tych rodzajów używa się tego samego słowa wolność, które odnosi się do dwóch zupełnie różnych rzeczywistości. Istnieje bowiem wolność „od” i wolność „dla”. Na czym polega wolność „od”? Na wolności od ograniczeń, które dotykają człowieka. Celem tej wolności jest uwolnić się od tych ograniczeń. A co ogranicza? Ograniczają różne zobowiązania, np: wierność małżeńska, odpowiedzialność za dzieci, obowiązek zachowania sprawiedliwości, odpowiedzialność. Celem tej wolności jest uwolnić się od tych wszystkich ograniczeń, zachowując nietknięty lub nawet poszerzając horyzont możliwych wyborów. Jeśli żona (mąż) przeszkadza, bo człowiek widzi się w innym związku, to należy się uwolnić od ograniczenia, którym jest żona (mąż), bo przecież jesteśmy wolni i możemy dowolnie wybierać. Jeśli wymóg sprawiedliwości ogranicza mi możliwość dokonania niezbyt uczciwej transakcji, to muszę sobie powiedzieć, że mnie, człowieka wolnego, ten wymóg nie obowiązuje i mogę sobie wybrać nieuczciwą transakcję. Jestem przecież wolny. Na cokolwiek się zdecyduję, a potem będzie mnie ten wybór uwierał, to mogę od niego odstąpić, bo wolność, którą wybrałem nakazuje mi nie wiązać się na stałe, bo to mnie będzie ograniczać, będzie mi ograniczać możliwości wybierania, a ja nie mogę się ograniczać, bo to jest sprzeczne z wolnością, którą wybrałem.

To, wydawałoby się, dziwne spojrzenie na wolność, ma jednak swoją ideologiczną podbudowę. Jej prominentnym przedstawicielem jest niemiecki filozof z okresu tzw. rewolucji „dzieci-kwiatów”, czyli buntu młodego pokolenia w 1968, Herbert Marcuse. Wtedy to młodzież maszerowała ulicami miast Europy zachodniej i Ameryki niosąc sztandary z nazwiskami takich bohaterów ludzkości jak Marks, Mao Tse Tung, Pol Pot, Che Guevara i inni. Marcuse pisał o trzech etapach uwalniania się człowieka. Pierwszy etap, utożsamiany z rewolucją francuską przyniósł wolność obywatelską, drugi etap miał przynieść ludziom wolność od potrzeb w społeczeństwie bezklasowym i wiązał się z rewolucją październikową, wreszcie trzeci etap to uwolnienie się od moralności, które miała zapoczątkować właśnie rewolucja „dzieci-kwiatów” i rewolucja seksualna. Trzeba zwrócić uwagę, iż część polityków, którzy nadają ton dzisiejszej nowej Europie, to są właśnie „dzieci-kwiaty”. Dlatego też nie należy się dziwić pasterzom Kościoła, którzy przestrzegają wiernych przed różnymi niebezpieczeństwami.

A co z drugą wolnością? Ta druga wolność, to tzw. wolność „dla”. „Dla” czego? Dla projektu życiowego. W imię tej wolności wybieram pewien projekt życiowy i wypowiadam „tak!” Ten projekt, to bycie mężem, żoną, księdzem, zakonnikiem lub zakonnicą albo osobą samotną, by tym lepiej służyć innym ludziom. Raz wybrałem, w sposób wolny, bo przecież nikt mnie nie zmuszał i teraz codziennie w sposób wolny tamten wybór potwierdzam. Nikt mnie nie zmusza. Sam chcę. Czasem widzę, że jest mi ciężko, wtedy widzę też potrzebę pomocy, która uczy mnie pokory i korzystania z pomocy innych, zwłaszcza z pomocy Boga. W tej innej wolności, wolności „od”, nie ma żadnego trwałego projektu życiowego, bo to jest sprzeczne z założeniami tamtej wolności. Ale tam też nie da się zbudować niczego trwałego i na całe życie, a potem na szczęśliwą wieczność. Gdy wystąpi trudność, nic mi nie zostaje poza uwolnieniem się od tego ciężaru. Żadne wymagania od siebie nie są potrzebne. Nie będzie też potrzebna niczyja pomoc, a najmniej pomoc Boga. Widzimy to dziś u tzw. małżeństw „na próbę” – bo, jak będzie ciężko, to się rozejdziemy, chcemy zachować wolność.

Dwa rodzaje wolności, dwie zupełnie różne rzeczywistości, a to samo słowo „wolność”. Z chrześcijaństwem można pogodzić jedynie wolność „dla”. Nie da się tego zrobić z wolnością „od”. Ale na samym początku trzeba wybrać, którą wolność chcemy realizować (i nie ulegać pokusom, zwłaszcza tym, które podsuwają nam media), ponieważ chrześcijańską koncepcję małżeństwa i rodziny można pogodzić tylko z jednym rodzajem wolności.