Katecheza 20

 
Ks. dr hab. Tomasz Kraj R.M.
Kapelan Stanowy Pomocniczy Rycerzy Kolumba w Polsce

Drodzy Bracia Rycerze! 

Punkt 10 Adhortacji Familiaris consortio zaczyna się od słów: „Kościół, zgodnie z całą swoją tradycją, przyjmuje z kultur poszczególnych ludów, to wszystko, co może lepiej wyrazić niezgłębione bogactwa Chrystusowe.” Jan Paweł II wskazuje, że także w innych kulturach są wartości, które potwierdzają naszą chrześcijańską wizję małżeństwa i rodziny. Są one więc w pewnym sensie naszymi sprzymierzeńcami. Czy w takim razie można je zaakceptować i przyjąć jako alternatywę dla naszej zachodniej kultury? Czy zważywszy na związek owych kultur z religiami innymi niż chrześcijańska, można także owe religie zaaprobować?

Mamy coraz więcej ludzi, którzy dostrzegają, że religia katolicka nie jest jedyną, a w innych wyznaniach można odnaleźć różne formy dobra, podobne do występujących w naszej religii. Czy więc można sobie religię wybrać według własnego upodobania a wraz z nią zaadoptować inną kulturę w miejsce tego, do czego nas wychowano, tym bardziej, że niektórzy celebryci już to uczynili? Czy też należy raczej zachować rezerwę i dystans? Jak wtedy należy rozumieć słowa Adhortacji?

By zrozumieć albo przynajmniej przybliżyć sobie to zagadnienie, należy zwrócić uwagę na słowa Adhortacji. Nie mówi ona o przyjęciu całych kultur a jedynie pewnych ich elementów – tych, które pomagają nam lepiej poznać bogactwo treści przyniesionych i objawionych nam przez Chrystusa. Jest tu mowa o tym, iż Bóg jest Stwórcą wszystkich ludzi i każdy człowiek został przez Niego obdarowany rozumem oraz sumieniem. Nieraz pewne warunki życiowe: religia, system edukacji, wychowanie, mają wpływ na pewne przekonania i zachowania i na to, że odbiegają one od prawdy. Jednak owe warunki życiowe nie są w stanie zupełnie zmienić człowieka zwłaszcza w odniesieniu do pewnych wartości moralnych. Dlatego może się zdarzyć, że ludzie żyjący w kulturach innych niż nasza, zachowali nieskażone spojrzenie na wartości związane z małżeństwem i rodziną, wartości które nam się już często „zatarły”, ponieważ żyjemy w świecie, w którym trwa walka z wszystkim co chrześcijańskie. Przykładem mogą tu być związki niesakramentalne, seks przed i poza małżeński jako coś „normalnego”, pieniądz jako główny motor ludzkiej pracy, chciwość, jako pierwsza „cnota” przedsiębiorcy, egoizm grupowy jako forma „miłości bliźniego.” Dlatego, choć nieraz wydaje się to trudne do uwierzenia, niechrześcijanie miewają bardziej chrześcijańskie odniesienie do świata niż chrześcijanie. Dlatego warto otworzyć się na ich kulturę. W jakim jednak stopniu należy to uczynić? Na pewno przecież nie chodzi o zastąpienie naszej kultury kulturą obcą, choć występują w niej elementy chrześcijańskie.

W jakim stopniu? Po to, by zrozumieć pewną prawidłowość, przywołam wykłady, które w seminarium prowadził nam nieżyjący już ks. Kard. Stanisław Nagy. Wykłady dotyczyły ekumenizmu czyli ruchu mającego na celu jedność chrześcijan, który narodził się w protestantyzmie. Owocem refleksji katolickiej nad tym ruchem było stwierdzenie, iż każdy z Kościołów (w tym także Kościół katolicki) zawiera w sobie pewne elementy Kościoła, jakiego pragnął Chrystus. Najwięcej owych elementów zawiera właśnie Kościół Rzymsko-Katolicki. Jednakże elementy te zawierają w sobie także inne Kościoły, chociaż jest ich zdecydowanie mniej. Stwierdzenie to sprawia, iż nie patrzymy już na Kościoły protestanckie jako na naszych wrogów, ale jak na naszych braci w wierze. Zgadzamy się z nimi w tym, co mają wspólnego z nami, co wiąże się z Chrystusowym zamysłem odnośnie Kościoła, cierpliwie prosząc Ducha Świętego o pomoc w przezwyciężeniu tego, co sprzeczne z zamysłem Chrystusowym. Nastawienie jest więc inne niż to, o którym dowiadujemy się z historii, a które było przyczyną wojen religijnych w Europie i niechęci a czasem nawet nienawiści pomiędzy chrześcijanami różnych wyznań.

Tę samą prawidłowość w sposób analogiczny można przenieść na nasz stosunek do ludzi innych kultur i religii. Także wśród ich przedstawicieli jest wielu dobrych ludzi, którzy z różnych względów nie mieli możliwości poznania prawdy o Bogu, który pragnie zbawienia wszystkich, o Jego dziele zbawienia i naszym w nim udziale. Ludzi innych kultur i religii nie należy więc uznawać za wrogów co, oczywiście, nie oznacza, że należy akceptować wszystko, co czynią (zaraz ktoś mógłby wysunąć zarzut, że Kapelan namawia do akceptacji wielożeństwa czy świętej wojny). Także ich zbawienia pragnie Bóg. Nas natomiast chce wykorzystać jako narzędzie. By móc wypełnić tę Bożą wolę musimy niejednokrotnie zrewidować nasze odniesienie do ludzi, także tych, którzy wychowywali się w innych kulturach i religiach a zwłaszcza do tego, co w tych kulturach dobre i „chrześcijańskie”. Do tego właśnie zachęca nas Jan Paweł II w 10. punkcie Adhortacji Familiaris consortio.