Prasa o Rycerzach Kolumba

Budują dobro - z klocków


autor: Paweł Piwowarczyk

Słowo „lego” pochodzi od duńskich słów „leg godt”, co znaczy „dobrze bawić się razem”. Tłumaczenie to przyjęli do serca i zaczęli dosłownie realizować członkowie jednej z rad Rycerzy Kolumba w Krakowie.


Rycerze Kolumba to bratnia organizacja, która od kilku lat prężnie działa w Polsce. W samym Krakowie działa już kilka rad tej katolickiej organizacji mężczyzn. Rada nr 15128 im. Matki Bożej Miłosierdzia z Ostrej Bramy (Kraków-Wieczysta) wpadła na świetny pomysł, jak pomóc dzieciom kreatywnie i ciekawie spędzać czas. 13 października ruszył już trzeci sezon świetlicy Lego.

Kształcące układanie
Jak mówią inicjatorzy świetlicy – Piotr Szcześniak i Mariusz Doniec – celem inicjatywy jest umożliwienie dzieciom spędzania czasu w sposób kreatywny, poprzez zabawę klockami lego, ale również przez grę w scrabble, szachy, piłkarzyki, puzzle, gry planszowe. Organizatorzy widzą w działalności świetlicy również inne walory: – Wspólne układanie klocków lego, pobudzając wyobraźnię oraz myślenie inżynierskie, kształci przyszłe pokolenie odpowiedzialnych za ojczyznę, umiejących odnaleźć swoje miejsce w grupie. Świetlica jest miejscem, które jednoczy rodziny, dając im okazję do spędzenia ze sobą czasu – podkreślają.

Rycerze i Księżniczki
Każdy rok działalności świetlicy ma swoje hasło przewodnie. W tym roku brzmi ono: „Buduj lepszy świat – baw się dobrze!”. Podczas zajęć dzieci mają zapewnioną opiekę braci ze wspólnoty oraz poczęstunek. Uczestnicy otrzymują również specjalną legitymację. Chłopcy -–Legitymację Małego Rycerza, dziewczęta – Legitymację Małej Księżniczki. Znajdują się na nich Kodeks Rycerski i Kodeks Księżniczki. Dzięki nim najmłodsi uczą się pewnych zasad, pracy w grupie, a dodatkowo motywują się do częstego uczestnictwa w spotkaniach. W ubiegłym sezonie na świetlicy odbyło się 13 spotkań, na których spotkało się łącznie 88 dzieci.

Głos rodziców
Katarzyna Armatys – mama Krzysia (5 lat), Kuby (10) i Piotra (13) podkreśla, że świetlica to świetny pomysł, szczególnie że chłopców czasem trudno czymś zainteresować. – Zabawa w świetlicy aż tyloma klockami to dla nich wielkie wyzwanie. Dodatkowo dzieci mają tutaj kontakt z innymi rówieśnikami – podkreśla mama trójki uczestników zajęć. Mama siedmioletniego Wiktora, Edyta Szumińska, uważa natomiast, że tą inicjatywą trzeba zarazić jak najwięcej dzieci i rodziców. – Dziecko się tutaj twórczo rozwija, a dodatkowo sami rodzice mogą brać udział w zabawie – w budowaniu. To duża wartość – podkreśla Szumińska. Współpraca w grupie – to jeden z elementów, na który zwraca uwagę mama Uli i Eli – sześcioletnich bliźniaczek. – Dzieci są w grupie nawzajem ze sobą , a czasem pracują z rodzicami. To wspaniała forma rodzinnego spędzania czasu. Z praktycznej strony dla niektórych ważne jest też to, że dzieci mogą zostać tutaj pod opieką, a rodzice w tym czasie nadrabiają zaległości w pracach domowych – mówi Iwona Ława.
Z dziećmi do świetlicy przychodzą również ojcowie. Artur Berniak od początku przychodzi tutaj z Nikolą i Oskarem i widzi, jak manualnie i intelektualnie się rozwijają, odkąd uczęszczają na te zajęcia. W dzieciach rodzi się również zmysł techniczny, który być może kiedyś wyda owoce.

Na przykładzie działalności świetlicy w prosty sposób można przekonać się, że budowanie tego lepszego świata może zaczynać się od bardzo prostych rzeczy. Nawet od zwykłych klocków. Tak po cichu rodzi się, a raczej buduje się, dobro…