Katecheza 37

 
Ks. dr hab. Tomasz Kraj R.M.
Współkapelan Stanowy Rycerzy Kolumba w Polsce

Drodzy Bracia Rycerze!
W tym miesiącu kontynuujemy nasze rozważania dotyczące zapłodnienia in vitro. Chcemy sobie odpowiedzieć na pytanie na czym polega zło tej propozycji, zwłaszcza że jest ona przedstawiana jako duże osiągnięcie medycyny i pomoc dla bezpłodnych par. Jednocześnie jej przeciwnicy są odsądzani od wiary i czci; i zarzuca się im złą wolę, ciemnogród, zacofanie, uleganie wpływom Kościoła i inne podobne bzdury.
W ramach poprzedniej katechezy omówiona została procedura zapłodnienia in vitro, gdzie można było się zorientować, jak traktowane są w jej ramach ludzkie embriony; że są nade wszystko narażane na utratę zdrowia i integralności fizycznej, że są zabijane lub przynajmniej wystawiane na ryzyko utraty życia, że są traktowane nie jako osoby, lecz jako powtarzalne rzeczy z nastawieniem: nie ten, to inny, następny, zawsze przecież możemy stworzyć (a ściśle rzecz biorąc – wyprodukować) kolejne, nowe embriony. Zagrożenie życia i zdrowia nie ogranicza się jednak w przypadku zapłodnienia in vitro jedynie do embrionów. Wiadomo bowiem, że z tych embrionów, a przynajmniej z części z nich mają się rozwinąć dzieci a z nich kiedyś ludzie dorośli. Dlatego ważne jest, by wiedzieć, że śmiertelność dzieci po zapłodnieniu in vitro jest cztery razy większa niż w przypadku dzieci poczętych naturalnie, natomiast prawdopodobieństwo wystąpienia poważnych zaburzeń zdrowotnych u dzieci po IVF jest pięć do sześciu razy większe. W latach 80 – tych ubiegłego wieku powstała nawet typologia wad występujących u dzieci, których życie zostało zapoczątkowane in vitro. Mówi się więc o defektach dewastujących (związanych z takim cierpieniem, iż potocznie się przyznaje, że lepiej dla tych dzieci byłoby w ogóle nie żyć), poważnych (defekty takie niosą z sobą poważny ból i cierpienie) oraz defektach istotnych (różnego rodzaju problemy zdrowotne). Skąd biorą się te wszystkie defekty? Zapłodnienie in vitro z reguły (poza nielicznymi wyjątkami) dotyczy tych przypadków, gdy kobieta nie może począć. Mamy tu więc do czynienia z mechanicznym przełamywaniem biologicznych barier. Człowiek postanawia, że to, czemu natura odmawia połączenia na skutek występujących nieprawidłowości, on sam na siłę połączy. I łączy, i są tego skutki.
Wydaje się, że opisy zagrożenia dla życia i integralności fizycznej nowych ludzi, których życie rozpoczyna się in vitro wystarczy do uznania tego rodzaju manipulacji za poważne wykrocznie przeciw ludzkiemu życiu i ludzkim prawom. Nic bardziej mylnego. Każdy manipulator sądzi, że w jego przypadku jest lub będzie inaczej. A to „inaczej”, to te sytuacje, w których coś się rzeczywiście udaje. W przypadku zapłodnienia in vitro także można sobie wyobrazić sytuację, w której pobiera się jedną komórkę jajową bez przeprowadzania superowulacji. Tę komórkę się zapładnia in vitro, po czym powstały embrion wprowadza się do organizmu matki i następuje ciąża uwieńczona powodzeniem – rodzi się zdrowe dziecko. Gdzie więc problem? Nie ma superowulacji i związanych z nią zagrożeń, nie ma embrionów nadliczbowych, nikt nie stracił życia, nie ma żadnych defektów zdrowotnych. Czy w takim wypadku zapłodnienie in vitro byłoby do zaakceptowania? Także w tym przypadku jest to działanie niemoralne. Dlaczego? Dlatego, że człowiek jest istotą rozumną i jego wartość pośród innych istot żyjących jest najwyższa i nieporównywalna z żadnymi innymi istotami żyjącymi. Tę inność i wyższość podkreśla się mówiąc o ludzkiej godności; człowiek posiada godność. Jej źródłem jest samo bycie człowiekiem. Nie jest więc godność czymś, co człowiek dostaje od innych i ci inni mogą go tej godności pozbawić, na przykład przez głosowanie w Sejmie albo w wyniku rozporządzenia ministra zdrowia. Godność człowieka jest źródłem i uzasadnieniem praw, jakie każdemu człowiekowi przysługują. Te prawa też nie są przez nikogo nadawane, lecz człowiek je ma, ponieważ jest człowiekiem. Prawa te są wymienione w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ (1948). Artykuł trzeci jako pierwsze prawa wymienia prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa każdej osoby. Refleksja nad tymi prawami pokazuje jednak, że ich naruszenie nie polega wyłącznie na zabiciu niewinnego człowieka lub na jego zniewoleniu. Prawo do życia obejmuje bowiem także inne dobra z tym życiem związane, jak choćby zachowanie zdrowia i integralności fizycznej. Innym dobrem związanym z prawem do życia jest rozpoczynania tegoż życia w sposób godny człowieka. Czy są sposoby niegodne? Są, na przykład gwałt. Na pewno nie jest to sposób, który należy uznać za prawidłowy i odpowiadający godności człowieka. Dzisiaj jednak tych możliwości niewłaściwego rozpoczynania nowego życia jest więcej; jedną z nich jest właśnie zapłodnienie in vitro.
Który sposób rozpoczynania życia jest właściwy dla człowieka? Jest nim tylko miłosne zjednoczenie małżonków, akt miłości małżeńskiej. Tylko ten akt, który jest aktem osobowym miłości małżeńskiej odpowiada godności dziecka, którego życie się rozpoczyna. Jest ono wtedy akceptowane w miłości, a więc traktowane jako osoba, a więc na równi z rodzicami, którzy zapoczątkowują jego życie. Chodzi tu także o akt mężczyzny i kobiety połączonych węzłem małżeńskim, ponieważ jedynie trwały związek daje poczucie bezpieczeństwa i optymalne warunki rozwoju dziecku, które się poczyna – warunki te zadośćuczynią więc podstawowym prawom człowieka. Z czym natomiast mamy do czynienia w przypadku zapłodnienia in vitro? W ramach tej manipulacji życia dziecka nie zapoczątkowują rodzice a osoba spoza małżeństwa – jest nim manipulator (najczęściej lekarz), używający do tego materiał biologiczny (gamety) pobrane od tych, którzy będą rodzicami. Nie dokonuje się to także w wyniku aktu osobowego, lecz technicznego w laboratorium medycznym. Akt techniczny nie jest aktem osobowym, lecz rzeczowym, dlatego ma tu miejsce umieszczenie dziecka (embrionu) w kontekście rzeczowym, co sprawia, że jest ono traktowane nie jako osoba, lecz jak rzecz.
Ktoś może powiedzieć, że zwracanie uwagi na takie szczegóły, to przysłowiowe dzielenie włosa na czworo. Czy rzeczywiście? To, jak się potraktuje człowieka wpływa na zachowanie wobec niego i późniejsze jego traktowanie. Przykład może drastyczny, ale dobrze ukazujący tę prawidłowość: pierwszą torturą w obozie koncentracyjnym nie było wcale bicie więźniów. Pierwszą torturą było pozbawianie ich statusu osób; stawali się powtarzalnymi numerami. Dopiero za tym szła cała reszta: bicie, torturowanie, zabijanie; bo każdy numer można zastąpić innym numerem. Przychodzi nam na myśl scena z filmu „Lista Schindlera”, w której Oskar Schindler wyrusza na rampę kolejową, by wydobyć z transportu na zagładę swego pracownika Izaaka Sterna. Obsługujący transport niemiecki urzędnik, nazista, dziwi się, dlaczego Schindler szuka tego człowieka i po co tyle zachodu w sprawie jednego Żyda, skoro można go zastąpić tyloma innymi. Widz, oglądający tę scenę przeżywa szok. Tymczasem w ramach zapłodnienia in vitro mamy do czynienia z czymś dokładnie takim samym: jeden embrion (jeden człowiek w najwcześniejszej fazie jego życie, malutkie dziecko) można zastąpić innymi, więc po co w ogóle zawracać sobie głowę jakimiś dywagacjami. Przecież ci mali ludzie nawet nic nie mówią, nie bronią się, po co więc sobie tym głowę zawracać?! Tymczasem ten stan, ten sposób traktowania ludzi, nie bierze się znikąd. On jest prostym następstwem potraktowania embrionów jak rzeczy, bo ich życie nie rozpoczyna się w sposób ludzki lecz jako wynik urzeczawiającej manipulacji. Na to wszystko zgadzają się rodzice, chociaż w sumieniach ludzie ci na ogół dobrze czują, że tak nie powinno być, że jest to niegodziwość wobec tych dzieci.
Nie sposób wyczerpać wszystkich zagadnień związanych z niegodziwością zapłodnienia in vitro i temat ten będziemy kontynuować. Na koniec, podsumowując, należy zwrócić uwagę na przytoczone tu argumenty przeciw zapłodnieniu in vitro. Żaden z przywołanych tu argumentów nie ma charakteru religijnego. Nie ma tu powołania się na autorytet Kościoła lub na wypowiedź Ojca św. Jest tu refleksja w oparciu o dane, które każdy człowiek dysponujący normalnym używaniem rozumu może zweryfikować. Trzeba bowiem pamiętać, że zło zapłodnienia in vitro i jego moralny zakaz nie jest problemem konfesyjnym, na zasadzie: wam katolikom to nie wolno, ale ja przecież jestem osobą niewierzącą i nie uznaję autorytetów religijnych. Taka odpowiedź oznaczałaby, że ludzie niewierzący mają przywilej zabijania, ranienia, okaleczania innych ludzi tylko dlatego, że są niewierzący a ich ofiary są małe i bezbronne. Mogliby je oni także wystawiać na niebezpieczeństwo śmierci, odmawiać im dobrych warunków rozwoju. Pytamy, co na to państwo, które winno rozciągnąć opiekę nad wszystkimi swoimi obywatelami, zwłaszcza nad najbardziej bezbronnymi i potrzebującymi? Czy nowoczesność, do której zachęcają prominentni politycy ma polegać także na naruszaniu praw innych ludzi? Jeśli tak, to nie dziwmy się, że wielu ludzi woli pozostać nienowoczesnymi i „zacofanymi”. Lepiej być dobrym człowiekiem choć nienowoczesnym niż nowoczesnym krzywdzicielem niewinnych ludzi.