Katecheza 58
Ks. dr hab. Tomasz Kraj R.M.
Współkapelan Stanowy Rycerzy Kolumba w Polsce
Drodzy Bracia Rycerze,
w kolejnym punkcie Adhortacji „Familiaris consortio” (FC 27) Jan Paweł II mówi o ludziach starszych, ich roli w naszych rodzinach i w społeczeństwie. Można na nich patrzeć z dwojakiej perspektywy. Pierwsza
z nich to spojrzenie na rolę tych ludzi w Bożych planach i w naszym własnym życiu. W tej perspektywie myślimy przede wszystkim o naszych rodzicach, może, gdy jesteśmy jeszcze bardzo młodzi, o naszych dziadkach, o naszych nauczycielach i wychowawcach, o księdzu katechecie i siostrach zakonnych, które być może posługiwały w naszym kościele parafialnym, o naszych sąsiadach, którzy nieraz z wielką życzliwością nam pomagali. I to jest ta pierwsza perspektywa, która każe nam patrzeć na dokonania tychże ludzi, zwłaszcza te, które miały wpływ na nasze życie. Druga perspektywa (która będzie tematem kolejnej katechezy) każe nam spojrzeć na ludzi starszych pod kątem naszych wobec nich obowiązków: co my mamy wobec nich czynić; jaka jest nasza rola wobec nich, by ich życie było nie tylko znośne, ale także by było czasem pokoju i radości.
Jest rzeczą bardzo trudną opisać wszelkie dokonania ludzi w podeszłym wieku, zwłaszcza tych, których życie koncentrowało się na czynieniu dobra, na posłudze wobec bliźnich. Trudno wymienić wszelkie ich zasługi. Dzisiaj, gdy siły ustają a zdrowie uległo pogorszeniu, ta ich posługa dobiega lub dobiegła końca a my zapytujemy o sens ich bycia we wspólnocie, o sens ich życia, skoro nie są już tacy aktywni i tacy pomocni, jak dawniej. Katechezę tę ograniczę do jednego aspektu ich życia. Jest nim mądrość i doświadczenie życiowe, którym mogą się podzielić z innymi; z tymi młodszymi, którzy zapatrzeni we własne możliwości, pytają o sens starości (często myśląc o niej jako o rzeczywistości tak odległej, że w ich przypadku prawie nierealnej). Mądrość i doświadczenie życiowe jest niezwykłym skarbem: kto je ma lub kto ma do nich dostęp, bo żyje w przyjaźni z ludźmi w podeszłym wieku, ten jest zwycięzcą; ten z reguły nie popełnia błędów wynikających z braku wiedzy i doświadczenia życiowego; nie popełnia błędów, które zwykle niosą ze sobą bolesne konsekwencje, są w stanie przekreślić ambitne plany życiowe, a nieraz wymagają długich lat, by je jakoś naprawić. Gdybyśmy tę prawdę chcieli sobie jakoś zobrazować, to należałoby tu przywołać słowa Psalmu 66 (10-12):
„Albowiem Tyś, Boże, nas doświadczył;
badałeś nas ogniem, jak się bada srebro.
Pozwoliłeś nam wejść w pułapkę,
włożyłeś na nasz grzbiet ciężar;
kazałeś ludziom deptać nam po głowach,
przeszliśmy przez ogień i wodę:
ale wyprowadziłeś nas na wolność.”
Ludzie starsi, to z reguły ci, którzy już zostali „wyprowadzeni na wolność”. Oni wiedzą, na czym polega próba, jakie niesie ze sobą pokusy. Wiedzą nade wszystko, że nie należy się załamywać i że nie należy popadać w zwątpienie, lecz ufać Bogu, bo wszelkie doświadczenia nie są po to, by nas zniszczyć, lecz by pomóc nam wzrastać, choć nieraz wydaje się nam, że jest dokładnie odwrotnie. Natomiast młodsi, którzy pytają o sens starości, są najczęściej właśnie na tym etapie, o którym mówi Psalm: są doświadczani, czują się jak w pułapce, czują, że ciężar życia ich przygniata a ludzie wokół nie pomagają, lecz czynią życie jeszcze trudniejszym do zniesienia.
Ludzie starsi są dla nich świadkami. Oni już przez to przeszli. Dlatego zachowują dystans, służą radą i pomocą – taką właśnie, jakiej oczekujemy, a więc nie tej, by nas ktoś wyręczył, lecz żeby doradził, podtrzymał na duchu, wlał w serce otuchę, pomodlił się za nas, bo ma więcej czasu niż my - i zwykle ludzie starsi chcą to dla nas czynić i czynią. Są dla nas wielkim skarbem. Są nim pomimo tego, że nie mają już siły fizycznej, że potrzebują z naszej strony uwagi lub pomocy; że oczekują szacunku. Niech ta krótka refleksja pomoże nam samym i naszym bliskim patrzeć na ludzi starszych z szacunkiem i wdzięcznością. Niech pomoże nam samym uczyć się od nich mądrości.