Katecheza 59

 
Ks. dr hab. Tomasz Kraj R.M.
Współkapelan Stanowy Rycerzy Kolumba w Polsce

Drodzy Bracia Rycerze,
Zastanawiając się nad nasza relacją wobec ludzi starszych powiedzieliśmy sobie, że jest to relacja dwustronna: z jednej strony ci ludzie mają coś nam do zaoferowania i wymieniliśmy tu ich mądrość i doświadczenie życiowe, którymi oni się z nami dzielą. Z drugiej strony trzeba pamiętać o naszym zobowiązaniu wobec nich, które wynika z IV przykazania Bożego: „Czcij ojca swego i matkę swoją, abyś długo żył i aby ci się dobrze powodziło na ziemi.” Jest to więc przykazanie obwarowane konsekwencjami. Cześć wobec rodziców wiąże się z naszym powodzeniem na ziemi, z pewnym sukcesem w naszych ziemskich sprawach. Nietrudno więc domyślić się, że brak tej czci jest związany z brakiem tego powodzenia; jest związany z jakąś sankcją ze strony Boga. Jest więc nasz stosunek wobec rodziców, często już w podeszłym wieku, związany z obowiązkiem moralnym (tu nie ma dowolności). Można jednak zapytać, co to ma wspólnego z innymi ludźmi starszymi, którzy nie są naszymi rodzicami?
Wiemy, że świat się zmienił od czasu młodości dużej części z nas, tych zwłaszcza, którzy pamiętają czasy sprzed 1989 r.: że było trochę inaczej, generalnie, trochę więcej było szacunku dla starszych i, co ważne, nie trzeba było specjalnie tłumaczyć nikomu, dlaczego tak miało być. Ludzie starsi częściej niż dzisiaj nie bali się czy to upomnieć, czy pomóc, czy doradzić nawet osobom zupełnie sobie nieznanym. Dziś taka postawa uchodzi za naruszanie cudzej prywatności, za „mieszanie” się w nie swoje sprawy – jest więc tego na pewno mniej. Ale to „mieszanie” się było znakiem troski o bliźniego. Było nią upominanie, przestrzeganie przed złem, doradzanie, a wszystko to było jednocześnie wchodzeniem niejako w rolę rodziców – stąd i cześć dla tych ludzi była wyrazem zrozumienia dla ich roli. Uczestnicząc w roli rodziców ludzie ci zasługiwali, by oddawać im cześć podobną do tej, którą winniśmy naszym rodzicom. Dotyczy to w jakimś zakresie wszystkich ludzi starszych. Bo nawet jeśli to nie mnie jakaś starsza osoba w taki sposób pomogła, to pewno pomogła komuś innemu, a ja potem napotykając tego kogoś na mojej drodze życiowej mogłem skorzystać z owoców takiej ingerencji: z czyjegoś dobrego wychowania czy życzliwości. Tak więc szacunek należy się wszystkim ludziom starszym, a w szczególnej mierze tym, którzy bardziej niż inni uczestniczyli w misji rodzicielskiej – to jest w naszym i innych wychowaniu: nauczycielom i wychowawcom, katechetom i katechetkom, profesorom w szkole średniej i na studiach. Im w głównej mierze należy się cześć i szacunek podobny do tego, który okazujemy rodzicom – a dzieje się tak, co powtórzę raz jeszcze, z racji na ich udział w misji, jaką otrzymali od Boga nasi rodzice.
Dlatego też jest jakimś wielkim nieporozumieniem, gdy dziś rodzice mają pretensje do nauczycieli czy katechetów w szkole, że stawiają ich dzieciom wymagania moralne, że od nich wymagają pewnej dobrej postawy. Jest takim nieporozumieniem i niezrozumieniem sytuacja, w której rodzice zapracowani na co dzień i nie mający czasu dla swoich dzieci, występują przeciw swym naturalnym sprzymierzeńcom, którymi są nauczyciele i wychowawcy czy życzliwi wobec nich i ich dzieci ludzie starsi.
Zadaniem Rycerzy Kolumba jest dawanie świadectwa wobec innych ludzi. Także kwestia szacunku wobec własnych rodziców jest takim polem do dawania świadectwa. Jest nim także odniesienie do ludzi starszych czy to należących do naszej rodziny, czy to spoza niej – odniesienie wynikające ze zrozumienia ich udziału w misji i zadaniach rodziców. Pomyślmy o tym, jak to wygląda w naszym życiu; i niech ta refleksja zaowocuje prawidłową, wyczekiwaną przez Pana postawą wobec ludzi starszych. Niech atmosfera Wielkiego Postu, który właśnie przeżywamy, pomoże zarówno w takiej refleksji, jak i w konkretnych jej owocach w postaci świadectwa życia wiernego IV przykazaniu Dekalogu w całym jego zakresie.